piątek, 22 listopada 2013

Słodki raj

Od jakiegoś czasu do kawy jadam tylko torty.
Pierwsze przypisuje się Włochom, ale tak jak nie było dla nas Ameryki przed Kolumbem (a może Chińczykami czy Wikingami:) tak i prawdziwa historia tortu zaczyna się w latach 30-tych XIX w kuchni księcia Clemensa Wenzela von Metternich, w rękach pomocnika kucharza Franza Sachera...Słodki świat zaczyna nową erę.

Od tego czasu jedną z miar umiejętności cukierników na całym świecie staje się upieczenie tortu, którego   puszyste ciasto czekoladowe przekładane jest dżemem morelowym i pokrywane idealną czekoladową glazurą- Tort Sachera.

Istnieje mnóstwo przepisów na ten tort, ale oryginał jak zwykle jest tylko jeden, oryginalna receptura na nasze nieszczęście albo szczęście trzymana jest ciągle w ścisłej tajemnicy- dostępna jest tylko dla kucharzy Hotelu Sacher w Wiedniu. Podczas wycieczki po tym pieknym mieście oprócz kawy mamy juz kolejny punkt programu- obowiązkowy kawałek Tortu Sachera...

Innym arystokratą wśród tortów jest także Schwarzwaelder Kirschtorte- czyli Szwarcwaldzki Tort Wiśniowy.
Łączy bardzo proste składniki: słodkie wiśnie, bitą śmietanę i puszyste czekoladowe ciasto. I do tego jak pięknie wygląda...

W Polsce pierwsze ciasta przypominające torty pojawiły się ponoć w czasach Królowej Bony ( nie macie czasem wrażenia że wszystko się wtedy pojawiło? :) i zostały ochoczo  przygarnięte przez nasze polskie żołądki i serca:)

Bo dobry tort jak wszystko trzeba upiec z sercem.

Nie zapominamy o tym w Lunicie- zapraszamy na pyszny tort kawowo-orzechowy z polewą z gorzkiej czekolady. No i kawę obowiązkowo- żeby nie popsuć smaku proponuję czarną i bez cukru:)





piątek, 16 sierpnia 2013

Kawa po wiedeńsku:)

Osobiście uwielbiam kawę. Nic nie może zastąpić porannej filiżanki...No, może dwie:)
Niedawno miałam okazje posłuchać trochę o historii kawy w Europie i przy okazji poznać postać Jerzego Franciszka Kulczyckiego. Okazuje się,  że dzięki tej arcyciekawej postaci ( o której warto poczytać więcej ) mamy swój udział w rozpijaniu ( pozytywnym oczywiście ) kawą Europy.


Otóż w dużym skrócie- po zwycięstwie pod Wiedniem- król Jan Sobieski pozwolił Kulczyckiemu wybrać jako nagrodę dowolną rzecz z obozu pokonanego nieprzyjaciela. Ten ku nie lada zdziwieniu wszystkich  wybrał 300 worków z ziarnem, które powszechnie uważano za karmę dla wielbłądów. Worki te wypełnione kawą zasiliły założoną przez Kulczyckiego pierwszą w Wiedniu kawiarnię "Dom Pod Błękitną Butelką" (Hof zur Blauen Flasche) na ulicy Schlossergassl obok wiedeńskiej katedry. W kawiarni tej Kulczycki zwykł podawać na pamiątkę zwycięstwa nad Turkami ciastka w kształcie półksiężyców, a sam występował w tureckim stroju. Początkowo gorzka
i cierpka kawa nie cieszyła się wielkim powodzeniem, przełom nastąpił gdy Kulczycki zaczął dosładzać ją miodem a potem cukrem, a po czasie także zabielać mlekiem- powstał tzw. Wiener Melange, a Wiedeń stal się i jest do dziś światową stolicą kawiarni. Kulczyckiego uznano za patrona tamtejszych kawiarzy. W 1862 uczczono pamięć Kulczyckiego nadając jego imię jednej
z wiedeńskich ulic, jego podobizna znajduje się w wielu kawiarniach stolicy Austrii a także zdobi gzyms jednego z budynków.

Z ciekawostek:  W 2009 roku wyemitowano znaczek z podobizną Kulczyckiego i co ciekawe- z lekkim aromatem kawy:)


Ps. Wszystko to działo się bardzo dawno, osobiście tego nie pamiętam:)
Może coś było jednak inaczej, ktoś twierdzi że były kawiarnie już wcześniej, że Kulczycki nie był Polakiem itd, itp. Niemniej- historia ma pewien koloryt dla wszystkich smakoszy kawy w naszym kraju:) Pozdrawiam i zapraszam na kawę po wiedeńsku do Lunity! A do kawy...deser Lunita oczywiście.